piątek, 19 października 2012

Są takie dni...

że miałabym ochotę odstrzelic sobie głowę.Oczywiście mam na myśli siostry w akcji.I wczoraj był jeden z takich gorszych dni w których to modlę się o łaskę cierpliwości by zalała moje zbolałe wnętrze.
Gabryśka od przyjścia z przedszkola była nie do zniesienia.Wszystko na nie.Nie grzeczna,nawet na placu zabaw...jakby diabeł jakiś ją opętał.Amelcia wcele nie była dłużna.Z resztą bardzo naśladuje gabkę.Czerpie z niej inspiracje...wiadomo.
W domu ryk za rykiem.W ruch poszły łapki...
-Gabrysia szuka coś w szafie,Mela zatrzaskuje drzwiczki prosto w paluch starszej.Ryk...Starsza klepie młodszą z odwetu po głowie.Ryk...
-Gabrysia dorwała album ze zdjęciami...ogląda Mela podchodzi wyrywa...jedna drugiej...ryk...łapki...poklepywanie,odpychanie...walka trwa.
I tak bez końca można wymieniac wczorajsze scenki między-siostrzane.Nie muszę chyba dodawac że poziom decybeli przekroczył zdecydowanie dopuszczalną normę...dla moich uszu.
Na to wszystko przyszła ciocia Kasia...odnośnie telefonu z propozycją pracy...bo to w sumie z jej polecenia machina zatrudnienia ruszyła.
Popisuwa jaką dała Gabrysiowa przekroczyła wszelkie normy więc z rykiem powędrowała na karne krzesełko na cztery minuty...Mały gnuśnik...też się nakręcił...i nie mógł przestac ryczec,także rozmowa owocna...pełna dodatkowych atrakcji w tle.
Na koniec dnia tuż przed kolacją usłyszałam...od Gabrysi-to zbije Cię...To była kontra na moje...Gabrysiu jak się nie uspokoisz to mama nie poczyta bajki...łza pociekła po policzku...ale cóż dziecko-dzieckiem...wiadomo...jeszcze zapewne nie jedno się usłyszy...:/
Ostatkiem sił cierpliwości...wytłumaczyłam...co się dzieje jak"się zabije"...co to znaczy,oczywiście ogródkami,że mamusi by już nie było...itp.itd...nie wiem czy zrozumiała,natomiast przeprosiła...ech...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz