piątek, 27 kwietnia 2012

Z obserwacji

Obiecałam starszej siostrze,że jak będzie ciepło to kiedyś  po przedszkolu wybierzemy się na tamtejszy osiedlowy plac zabaw...A jak wiadomo mama zawsze dotrzymuje słowa więc wczoraj był"ten"dzień.
Spakowałam torbę...pieluchy...chusteczki...picia...itp...itd...zapakowałam wóz do wozu...młodszą siostrę usadowiłam w foteliku...pocąc się już na wstępie.
Pojechałyśmy.Z młodszym egzemplarzem po schodach na górę,odbieramy starszaczkę która w niebo wzięta informacją pójścia na plac zabaw...Ja zapocona coraz bardziej...Do auta z powrotem po wózek...młodszą do fotelika,bagażnik...wózior...torba...młodsza siostra.Czasmi mam poczucie,że zaraz o czymś zapomnę i grunt by nie o TYM najważniejszym:)
Pot mnie zalewa(Chwała Bogu za antyperspiranty).Idziemy.
Myślę...w końcu.
Starszaczka pognała na ślizgawkę...chwila spokoju...
Na drugim placu zabaw który zaliczyłyśmy Gabrysia spotkała swoją koleżankę z przedszkola Agatkę.I wtedy mogłam za obserwowac...jak starsza siostra odnajduje się tak na prawdę teraz w kontaktach z rówieśnikami innymi,obcymi.I zaskoczyła mnie.Głupio tak powiedziec bo wyjdzie na to,że nie wierze we własne dziecko...ale nie sądziłam,że tak dobrze się dogaduje...
I jak ładnie mówi...Myślałam,że jest bardziej wycofana...bo niby jest...bardziej z dystansem...stojąca gdzieś z boku...obserwatorka,ale tam NIE...taka nie była.
Łza zakręciła mi się w oku.Bo chcę by była bardziej odważna niż ja,by był pewna i wierzyła w siebie...Wtedy jest łatwiej.
Ta rozmowa dwóch małych dziewczynek mnie rozbroiła.I nie pamiętam za bardzo jej treści,nie pamiętam słów jakie do siebie mówiły...zapewne były to jakiś dziecięce banały...za to utkwił mi ton taki pełen ciepła...głos...dziewczęcy-radosny...i wzrok...przyjazny.Ten obraz.
Magiczne są takie chwile kiedy dowiadujemy się czegoś nowego o swoim dziecku...A ja dziś ujrzałam Gabrysię nieco inaczej...jak pięknie się rozwinęła moja starsza córa...jak pięknie mówi...jak potrafi się ładnie bawic z innymi...dzielic zabawkami...szczebiotac...i śmiac...To takie zwyczajnie nie zwyczajanie.Wrażliwiec ze mnie...dumna jestem z niej bardzo.
Magiczna chwila była rzecz jasna tylko chwilą...bo młodszszy egzemplarz szybko sprowadził mnie na ziemię,zaczął głośno protestowac,siedzenie w wózku,jest dla niej mało komfortowe...Ponosiłam...próbowałam uśpic daremnie...Kamikadze z naszej Amelki jest(Spała zaledwie 40 minut i to raniutko)...Ostatnio przechodzimy mocny kryzys.
Na koniec były lody smerfowe i spacer Gabrysi przy wózku...grzecznie...bez większych akcji...
Fajny czas...

help!!!

Dobijcie mnie.Już nie mam sił.Sama sobie jestem winna...popełniłam błąd z Amelką i mści się to na mnie okrutnie.Zasypianie przy piersi mnie dopadło na amen.Ba!Co więcej traktowanie cycka jak smoczka w nocy...Budzi się ok.15 razy do 20...nie żeby zjeśc...tylko by pociumkac pierś...Zbieram sieę w sobie by odkładac ją do łóżeczka...i walczyc o samo zasypianie,bo się wykończę...
Wiem,że nie jest łatwo to osiągnąc ...wiem,że płacz straszny będzie... ale najważniejszego niestety nie wiem...czy mam w sobie na tyle siły,determinacji i konsekwencji by podołac....co mam robic?HELP>>>>>

czwartek, 26 kwietnia 2012

Trzecia noga

Gabrysia w drodze powrotnej z przedszkola idzie drogą nagle bęc...zaryła kolanami w beton...auc...!!!Aż zasyczała.

W aucie mówi:
-wiesz mamo ta noga mnie już nie boli,ta druga też nie,tylko ta trzecia trochę...:)

Drze się...

Japka młodszej córy...prawie non stop.Jak była taka grzeczna,gdy zaczęła siedziec...tak teraz jest po prostu"Jacież pierdziele"-koszmar.Jeszcze nie tak dawno potrafiła cichuteńko siedziec na dywanie i bawic się zabawkami...długi czas,teraz jednak nadszedł wiek stawiania się do raczkowania...a jak wiadomo początki zawsze są trudne...i nieudolne...w jej przypadku również,i jak pozycje przyjmuje prawidłową to sił,lub pomysłu brak,co dalej?Stąd zapewne jej frustracja...Można oszalec...Nic nie mogę zrobic...bo się drze...Noce nie przespane...potrzeba bliskości i dydania cyca w dziobie doprowadza mnie z kolei do frustracji...i do obłędu...od 9 miesięcy się nie wysypiam...ech...

Trochę religijnie

Powrót z przedszkola.Gabka przekracza próg domu z pieśnią na ustach

-Bóg nie umarł,Jezus żyje!!!

Chyba mieli religie...:)

niedziela, 22 kwietnia 2012

Gabryś


Pyskata znów się zrobiła.A jaka mądra.Ech.Cóż taki wiek,więcej rozumie wszystko mówi...Jej ulubione stwierdzenie jak ktoś zrobi coś nie po jej myśli:

-jesteś nie poważna...
-brzydka...
-głucha...

i jak te dwa pierwsze stwierdzenia jestem w stanie zrozumiec tak ostatnie jest po prostu dziwne ale niech jej będzie:O

Kuleczka



tuż przed nasilonym gilo-ząbkowaniem

Pizza i nocny dyżur


Pizza razy 4-wyśmienita,na nowych blachach.Mniam.Sobota udana i początkowo spokojna...Popołudniu się wszystko zmieniło gdy najmłodszy egzemplarz robił się coraz to cieplejszy.O godzinie 18.30 temperatura 38.4,gile...i nasilony kaszel  z płaczem.Nie zastanawiając sie długo wsiadłam w auto i ruszyłam na nocny dyżur do przychodni.Diagnoza-ząbkowanie.Nie wiem czy się cieszyc...czy smucic.Bo oczywiście z ulgą przyjęłam,że kolejny antybiotyk nie będzie konieczny ale i z przerażeniem widzę to dalsze wyrzynanie się kolejnych 16 zębów.Auc!!!
Noc...Przy piersi non stop...kręgosłup mi pęka,oczy same się zamykają...
Anastazja też,po nas wylądowała na dyżurze...wiatrówka...się okazało.
Więc i też wypatruje u starszaczki,gdyż większośc wczorajszego dnia dziewczyny spędziły razem...Miła perspektywa nadchodzących dni i długiego majowego wekendu.

Zaczytana


sobota, 21 kwietnia 2012

Wspominam czwartek

Babski-niewątpliwie.Trzy.Koleżanki,z dawnych lat.Istna mieszanka...jeszcze przed południem.
Boże!Jak takie spotkania są potrzebne,mimo iż ja z młodszym egzemplarzem...doładowałam baterie na kolejne dni.Ekspresowe sanatorium.Terapia nie do przecenienia...dla kur domowych...i matek.
Co by sobie człowiek po narzekał,wykrzyczał...nabluźnił na teściowe...dzieci...chłopy...itp...itd...co by sobie na wymachiwał przy tym grabiami...i naśmiał jak nigdy...Wyrzucił wszystko z siebie.
I zobaczył,że po wyjściu ze swej skorupy...inni też mają podobnie...i Ci Inni potrafią mnie zrozumiec.Szkoda,że tak rzadko.
Bo powinnyśmy się spotykac przynajmniej raz w miesiącu musowo dziewczyny.
Dzięki.

Kocio

nasz przyszywany Łatek...

niedziela, 15 kwietnia 2012

Aktualnie


No i jesteśmy na nowo.Dlaczego?Otóż z przyczyn wykorzystania pamięci dyskowej na gmail-u...czy jakoś tak...

Zaczynamy po raz drugi.