wtorek, 30 października 2012

Nocne układy

u nas to jest chyba nienormalnie...Otóż ostatnio przeanalizowałam nasze układy nocne że tak to ujmę i normalnie jakaś paranoje.
Otóż...istny serial"Melrose Plays"bądź"Beverly Hills 90210"jak kto woli ale co najważniejsze:
każdy z każdym.

Na początku spaliśmy sami-Ja i mąż...
Po urodzeniu Gabrysi również udawało nam się spac tylko we dwoje...czasem w pojedynkę,gdy druga połówka wisiała nad kołyską...przy dziecięciu...Tak było do ósmego miesiąca życia starszaczki po czym zagościła u nas w środku...Takowa sytuacja trwała dwa może trzy miesiące po czym znów spaliśmy we dwoje...z wyjątkiem tego,że zamiast męża obok mnie na stałe już Gabrysia.
Małżonek ewakuował się do drugiego pokoju  twierdząc,że się nie wysypia...
I tak było bardzo długo-i było nam w sumie wszystkim dobrze...Gdy jednak w brzuchu pojawiła się młodsza latorośl...nadszedł czas by Gabrysię przetransportowac do jej własnego pokoju i jej własnego łóżka...tak się stało.Wraz z Gabrysią przetransportowałam się i ja-na materac...a mąż wrócił do łoża...
Po porodzie znów nastąpiła zmiana.Ja do łoża-maleństwo przy mnie lecz w łóżeczku.Gabrysia w swoim pokoiku i w swoim łóżeczku na materacu zaś tata...
Z biegiem czasu Melka wskoczyła do mnie...czasem i Gabrysia też...czyli trójkąt...
A teraz znów zmiana przy odcycowaniu nocnym...Tata wrócił do łóżka...i dzieli je z Amelką.
A ja na materac przy Gabrysi...Zapewne jeszcze nie jedna zmiana przed nami...ale wierzę,że jesteśmy już tuż przed końcem drogi do celu jakim jest spanie młodszej ze starszą w jednym pokoju...a później każdej w swoim,a my na starośc wrócimy do siebie,tak jak Bóg przykazał,tylko czy będziemy potrafili ze sobą wytrwac?:)

Nienormalne?Wydawac by się było.Choc ja akurat należę do tych matek które nie wstydzą się mówic o tym,że lubię spac z dziecmi...i nie wiedzę w tym nic złego...może to niewygodne,może jest czasem ciasno ale kiedyś i tak to minie...a ja pewnie jeszcze zatęsknię za małymi gołymi stópkami...pod wspólną kołdrą...

A obecnie Amelia nadal z tatem...nie jest lekko ale nie ma godzinnych ryków w nocy,jak zakładałam.Cyca daje w dzień 2 razy bo nie chce od razy pozbawiac jej wszystkiego.W nocy zero,ze względu na tę moją robotę...ale budzi się powiedzmy naście razy tylko potrafi w miarę szybko zasnąc...Pytanie dlaczego się budzi?Wszystko zwalac na te zęby...?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz