niedziela, 7 października 2012

Dno goni dno

wekend koszmarny...padam...Małżonek wyjechał rano w sobotę do Torunia na żużel...ja zostałam sama i z zazdrości nabuzowana chodziłam przez cały dzień...
dlaczego on może,a ja nie?Uwiązana na dośc krótkiej smyczy do bachorków-potworków...nic mi nie wolno....
Wyc mi się chciało i wyłam.Wiem nie pedagodiczne-bo przy dzieciach...ale już nie mogłam.Wszystko we mnie pękło...i uszło...a że nie mogę wyjśc,czy nawet się schowac bo i tak mnie znajdą...wyłam przy nich...
Jestem znudzona,jestem zmęczona...i wredna...
Dziś niedziela,małżonek struty-wiadomo,podróż,piwo...zrobiło z nigo wór...dogorywa.A ja...mnie się nie należy...
Czuje że sobie nie radzę...Ratunku!!!

4 komentarze:

  1. ale dlaczego nie wolno przy dzieciach? To kiedy i gdzie mamy płakać?
    Od Ewy Z. przybyłam:) Wspieram i pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wyję przy dzieciach czasami. Nie da się inaczej, jak smycz za krótka i nie ma gdzie zniknąć.
    Wyjdziesz, przyjdzie taki czas, że się urwiesz, zamkniesz za sobą drzwi i będziesz DLA SIEBIE :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ech, kochana babski wypad się miał odbyć w zeszłym tygodniu i nie wyszło, w tym musi się udać. do zobaczenia na kawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki:(wiem,że to minie...wiem...będzie tylko wspomnieniem za którym nawet będę tesknic co na obecną chwilę jest niewyobrażalne...ale jakoś ta myśl mnie nie pociesza.Pozbieram się.Muszę.

    OdpowiedzUsuń