środa, 31 października 2012

Dobijcie mnie...

W niedzielę byliśmy w ikei,wspominałam-z resztą bardzo udany dzień.Poza rzeczami typowymi dla tego sklepu które kupiliśmy,małżonek na galerii kupił sobie parę odzieży...
W domu trzeba było zrobic miejsce na nie w szafie.Na szczęście mąż jest samodzielny pod tym kontem...ale opiernicz i tak mi się zgarnęło.
Otóż padło pytanie które wbiło mnie w podłogę,a na ustach pojawiła się piana...
-dlaczego nie ścierasz kurzu z wieszaków?

(no dlaczego do jasnej cholery?)sama za chodzę w głowę...

po czym dodał
-przecież jesteś taka porządnicka...

no takkk...i czasu mam fuuullll...


wtorek, 30 października 2012

Dlaczego ona się budzi?

po 20 razy prawie każdej nocy.Ten mój chłop się wykończy...już marudzi i się nie dziwie...Na wieczór micha kaszki,cyc...nurofen na zęby...i co?nic nie pomaga...:(

Zimno






Gabi





Jak śpi młodsza





Nocne układy

u nas to jest chyba nienormalnie...Otóż ostatnio przeanalizowałam nasze układy nocne że tak to ujmę i normalnie jakaś paranoje.
Otóż...istny serial"Melrose Plays"bądź"Beverly Hills 90210"jak kto woli ale co najważniejsze:
każdy z każdym.

Na początku spaliśmy sami-Ja i mąż...
Po urodzeniu Gabrysi również udawało nam się spac tylko we dwoje...czasem w pojedynkę,gdy druga połówka wisiała nad kołyską...przy dziecięciu...Tak było do ósmego miesiąca życia starszaczki po czym zagościła u nas w środku...Takowa sytuacja trwała dwa może trzy miesiące po czym znów spaliśmy we dwoje...z wyjątkiem tego,że zamiast męża obok mnie na stałe już Gabrysia.
Małżonek ewakuował się do drugiego pokoju  twierdząc,że się nie wysypia...
I tak było bardzo długo-i było nam w sumie wszystkim dobrze...Gdy jednak w brzuchu pojawiła się młodsza latorośl...nadszedł czas by Gabrysię przetransportowac do jej własnego pokoju i jej własnego łóżka...tak się stało.Wraz z Gabrysią przetransportowałam się i ja-na materac...a mąż wrócił do łoża...
Po porodzie znów nastąpiła zmiana.Ja do łoża-maleństwo przy mnie lecz w łóżeczku.Gabrysia w swoim pokoiku i w swoim łóżeczku na materacu zaś tata...
Z biegiem czasu Melka wskoczyła do mnie...czasem i Gabrysia też...czyli trójkąt...
A teraz znów zmiana przy odcycowaniu nocnym...Tata wrócił do łóżka...i dzieli je z Amelką.
A ja na materac przy Gabrysi...Zapewne jeszcze nie jedna zmiana przed nami...ale wierzę,że jesteśmy już tuż przed końcem drogi do celu jakim jest spanie młodszej ze starszą w jednym pokoju...a później każdej w swoim,a my na starośc wrócimy do siebie,tak jak Bóg przykazał,tylko czy będziemy potrafili ze sobą wytrwac?:)

Nienormalne?Wydawac by się było.Choc ja akurat należę do tych matek które nie wstydzą się mówic o tym,że lubię spac z dziecmi...i nie wiedzę w tym nic złego...może to niewygodne,może jest czasem ciasno ale kiedyś i tak to minie...a ja pewnie jeszcze zatęsknię za małymi gołymi stópkami...pod wspólną kołdrą...

A obecnie Amelia nadal z tatem...nie jest lekko ale nie ma godzinnych ryków w nocy,jak zakładałam.Cyca daje w dzień 2 razy bo nie chce od razy pozbawiac jej wszystkiego.W nocy zero,ze względu na tę moją robotę...ale budzi się powiedzmy naście razy tylko potrafi w miarę szybko zasnąc...Pytanie dlaczego się budzi?Wszystko zwalac na te zęby...?


niedziela, 28 października 2012

Światełko w tunelu

Noc.Ameli z tatą.8 razy się budziła.Podniosła głowę,zapłakała...położyła się...pupa w górze i zasypiała.Bez większych akcji,ryków czy dramatów.
Nasza pierwsza noc bez cyca.Moja pierwsza prawie przespana w całości...i piękny niedzielny poranek...Jak nigdy u nas w niedzielę.
Dzieci usmiechniętę,dreptające...chichoczące,my uśmiechnięci i mili dla siebie...
śniadanko-jajeczniczka ze szczypiorkiem.Pełna symbioza...Aż się wierzyc nie chcę...że to możliwe.
By szczęściu jeszcze dopomóc południowy wypad do Ikei sam na sam z małżonkiem...zakupy udane...z dziecmi babcia.ech...
Boje się...bo upadek z tak wysoka będzie bolesny...

piątek, 26 października 2012

Dramat

Jestem przerażona.Jestem jak cień.Wczoraj pierwsza noc Amelusi tylko z tatem bynajmniej do 2.00 w nocy...Chcieliśmy sprawdzic jak to będzie gdy mnie nie będzie i cyca...Otóż katastrofa.Ja oczywiście nie spałam,nasłuchiwałam...nie mogłam się odnalezc...czułam się fatalnie.Ryczec mi się chciało i ryczałam.Odsunięta.Słyszałam jej płacz...nigdy tak nie płakała...a serce jakby mi nożem kroili.W użyciu picie,mleko modyfikowane...nawet nie chciała wziąc do ust.Płacz przeokrutny.Czuje się strasznie.Skapitulowaliśmy.Oboje.Nie wiem co robic?Nie wiem...Czuje strach i bezsilnośc...poczucie winy i rozłąki...
Może zrezygnowc z tej pracy...może nie powinnam...Ale chodzi o pieniądzę...sytuacja na zmusza.Ale czy warto?Za jaką cenę.
Jako matka czuje się źle...jako człowiek...też...Nie wiem co mam robic...Jaką decyzje podjąc by nikogo nie skrzywdzic...by jej nie skrzywdzic...
Konsekwencja wiem...przecież nic jej się nie dzieje?Czyżby...Wykończę się...

sobota, 20 października 2012

6.30

Godzina 6.30.Sobota.
Ojciec wchodzi do pokoju...budzi młodszą...starsza już dawno na nogach...Ja piana na gębie.Gorzej niż w powszedni dzień.Jeszcze człowiek dobrze oczu nie otworzy,a już czuje wkurwienie...i myśl o całym takim dniu dobrowadza do paniki i szału.Czasem mam dośc swojej rodziny.I to uczucie jest z drugiej strony straszne.I wstyd mi nawet,że tak myślę ale tak po prostu jest...
A może to we mnie tkwi problem?może to ja nie nadaje się do życie w rodzinie...Nie wiem.
Poranek z koszmarów...zakończony wybuchem bomby-czyli mnie...
Po dzisiejszym poranku wiem na pewno,że nie chce miec nocki w piątek...bo złudna jest przekonanie,że jak w sobotę jest M.to se odeśpię...

piątek, 19 października 2012

Nowa lektura starszej





Gabrysia uwielbia Nusię...A ja uwielbiam te ilustracje...

Z cyklu-remonty




Kolejny etap-elektryka-zakończony.

Klucz


Pierwszy klucz do naszego domu...stare drzwi strychowe zamontowane to i taki klucz:)

Są takie dni...

że miałabym ochotę odstrzelic sobie głowę.Oczywiście mam na myśli siostry w akcji.I wczoraj był jeden z takich gorszych dni w których to modlę się o łaskę cierpliwości by zalała moje zbolałe wnętrze.
Gabryśka od przyjścia z przedszkola była nie do zniesienia.Wszystko na nie.Nie grzeczna,nawet na placu zabaw...jakby diabeł jakiś ją opętał.Amelcia wcele nie była dłużna.Z resztą bardzo naśladuje gabkę.Czerpie z niej inspiracje...wiadomo.
W domu ryk za rykiem.W ruch poszły łapki...
-Gabrysia szuka coś w szafie,Mela zatrzaskuje drzwiczki prosto w paluch starszej.Ryk...Starsza klepie młodszą z odwetu po głowie.Ryk...
-Gabrysia dorwała album ze zdjęciami...ogląda Mela podchodzi wyrywa...jedna drugiej...ryk...łapki...poklepywanie,odpychanie...walka trwa.
I tak bez końca można wymieniac wczorajsze scenki między-siostrzane.Nie muszę chyba dodawac że poziom decybeli przekroczył zdecydowanie dopuszczalną normę...dla moich uszu.
Na to wszystko przyszła ciocia Kasia...odnośnie telefonu z propozycją pracy...bo to w sumie z jej polecenia machina zatrudnienia ruszyła.
Popisuwa jaką dała Gabrysiowa przekroczyła wszelkie normy więc z rykiem powędrowała na karne krzesełko na cztery minuty...Mały gnuśnik...też się nakręcił...i nie mógł przestac ryczec,także rozmowa owocna...pełna dodatkowych atrakcji w tle.
Na koniec dnia tuż przed kolacją usłyszałam...od Gabrysi-to zbije Cię...To była kontra na moje...Gabrysiu jak się nie uspokoisz to mama nie poczyta bajki...łza pociekła po policzku...ale cóż dziecko-dzieckiem...wiadomo...jeszcze zapewne nie jedno się usłyszy...:/
Ostatkiem sił cierpliwości...wytłumaczyłam...co się dzieje jak"się zabije"...co to znaczy,oczywiście ogródkami,że mamusi by już nie było...itp.itd...nie wiem czy zrozumiała,natomiast przeprosiła...ech...



Telefon

Dzwonili.Praca jest...
Na 3/4 etatu.Czyli 3 nocki tygodniowo.Na 19.00-5.00...

środa, 17 października 2012

Jak to będzie?

Ostatnie dni upływają jakoś dziwnie.Mam poczucie jakiegoś zawieszenia,oczekiwania na"coś"...strach miesza się z zaciekawieniem...ze smutkiem i radością...
Rano w głowię jedno-damy radę!
Im bliżej wieczora myśli odchodzą w zupełnie inną stronę,w oczach pojawia się panika i stres.Czuje się jak przed drugim porodem...A to przecież tylko praca.
Mieszane mam uczucia.Jakoś sobie tego wszystkiego nie wyobrażam.Patrzę na te moje dzieciaki późnym wieczorem,gdy już śpią,a miny mają takie słodkie i myślę sobie...wyrodna matko!Chcesz je zostawic...i iśc do roboty...w nocy...a jak się obudzą jak będą płakac...jak...itp.itd....W głowie sto tysięcy scenariuszy...
Rano wstaje i myślę.No Halo!przecież zostają z ojcem nie z obcym...dwie noce w tygodniu no może trzy...na dole babcia...ale wiadomo...martwię się...bo to jednak duża zmiana.
CV złożone... a może mnie nie przyjmą....

poniedziałek, 15 października 2012

Porównanie sióstr


Rodacy do pracy

Najprawdopodobniej od 5.listopada zaczynam pracę.Sama jeszcze w to nie wierzę...i sama nie wiem jak to wszystko pogodzę-pogodzimy...jak sobie poradzi Artek.
Praca na nocki...Pracodawca Poczta Polska.Na pół etatu bądź 3/4...kwestia dogadania.
Kasa całkiem niezła...no i firma ok.Wiadomo to nie jest praca marzeń...ale państwówka.Lepsze to niż orka u prywaciarza...Zobaczymy...
Najgorsze,że Amelka się budzi w nocy no i cyc...Nie wiem przeraża mnie..
Od dziś będzie z nią spał Artek...w celu seperacyjnym..

sobota, 13 października 2012

Zmiany

Szykują się już nie długo.Wielkie.Pytanie,czy podołamy?
Ale o tym za niedługo...

Stacja benzynowa i wtopa roku

Aż strach wspominac wczorajszy dzień.Aż wstyd pisac o tym co się stało...ale tak było...Od rana wszystko szło nie tak...
Małżonek w domu.Urlop.Ja odwiozłam starszą do przedszkola...Wszystko pięknie,ładnie...mały krasnal wesoły dzierżacy  w rączce muczącą krowę z racji piątkowego dnia zabawek...
Maszerujemy w stronę przedszkola.Tam rozbieramy się...tuptamy do sali...
Gabrysiowa wchodzi,idzie do dzieci...
Ja chwile stoję rozmawiając z wychowawczynią jak gdyby nigdy nic,i nagle jak grom z jasnego nieba Gabrysia zaczyna akcje...niewinnie...od prośby-mamo daj mi gumę.
Ja na to,że nie mam zostały w ucie.Dziecię słysząc tę wiadomośc osuwa się po ścianie do parteru i zaczyna wyc...Ja patrze na nią ze zdumieniem...i pustką w głowie...
Pochylam się nad nią tłumaczę,że dam po południu,jak przyjadę...nic nie pomaga...jak grochem o ścianę.
Nadal wyje.Proszę,obiecuje,szantażuje...daje cukierka wyszperanego w pośpiechu z kieszeni...chwila ciszy...powoli się się wycofuje.Jestem już na korytarzu z myślą by włączyc piąty bieg...i nagle słyszę jak wylatuje Gabrysiowa z rykiem-mamooooo!!!
Kucam,tłumaczę,przytulam...nie rozumiem,co ją napadło.Biorę za rękę i
prowadzę...z powrotem do sali...a pani siłą ją ode mnie odbiera...the end.
Straszne uczucie.Nie jestem doświadczona w tej kwestii bo jako maluszek nie było takich problemów,bynajmniej nie na taką skalę...a tu oooo!!!Rozbita tym zupełnie z jakimś dziwnym kacem moralnym wsiadłam do auta.Jadę na zakupy.
Po drodze zajechałam na stację benzynową bo rezerwa się zaświeciła,i małżonek kazał zalac bak,mówiąc jeszcze-zalej lepszego,bo ostatnio akumulator szwankował,,,to dostanie kopa.I weź kubek z promocji na schellu.OK.Mąż kazał,sługa musi.
Zatankowałam...z czerwonego dystrybutora...za 140 zł...coś mi za drogo wyszło no ale kazał lepszego i to 20 litrów...więc...hm.Zapłaciłam.
Wychodzę,i wtem podjechał obok duży czarny wóz...wysiadł z niego jegomośc...równie w czerni,okulary...takie mafijne klimaty...spojrzałam,on też...po czym krzyknął do faceta ze stacji-do pełna...
Spuściłam wzrok wsiadam do auta nagle kontem oka widzę,że ktoś podchodzi i nachyla się... zagląda do mnie...ON...
Po czym mówi-musiałem do Pani podejśc,gdyż na tej stacji benzynowej pani wygląda zjawiskowo...,i wręcza wizytówkę.Jan jestem a Pani?
ANNA-wydusiłam...mocno zszokowana...
Przyznam,że nie wiem co dalej mówił gdyż trwałam w jakimś sołupieniu...
Na marginesie,że też ludzie mają gust...ja ulizana...w kucyku muśnięta zaledwie fluidem w dodatku nie równo...bo na szybkiego z rozdartą kieszenią w kurtce,a tu proszę...
Przerażające i przyjemne.Lekko dowartościowana ruszyłam na zakupy.W drodze powrotnej nic nie wskazywało,że coś mnie jeszcze spotka....
A jednak.Autko na środku drogi w czasie jazdy zdechło...zapalając wszystkie możliwe kontrolki...dobrze,że mózg mi nie zdechł...i koordynacja nie zawiodła...zdążyłam zjechac na chodnik gdy samochód jeszcze się toczył...Odpalam,chechła...chechła i dupa...
Akumulator padł na pysk,myślę sobie.Nic,dzwonie do M.
Oczywiście zrypana przez niego jak pies,bo zawsze jak ja biorę auto to coś się dzieje...urwałam rozmowę odburkując,że wrócę autobusem...
Awaryjne włączyłam,sto toreb pozbierałam,trzasnęłam drzwiami i na uginających się pod ciężarem nogach chodu na przystanek...Na przystanku znów dzwoni M...oznajmiając,że zaraz przyjedzie do mnie Artur-nasz pan od remontów,który teraz zahaczył się u sąsiadów,wracaj do auta...dodał.
No to dawaj torby w łapy i z ozorem na wierzchu z powrotem...
Przyjechali-scholowali...
W domu...zupełnie przez przypadek segregując śmieci w portfelu w ręce wpadł mi paragon ze stacji...I nagle zdębiałam...zimny pot zalał moje plecy.Otóż ja zamiast disla nalałam benzyny...wyobrażacie sobie?Taką wtopę...no przecież kretynka do kwadratu.
Wyleciałam jak z procy i dre się do męża...który był na podwórku,przyleciał w podskokach bo myślał,że coś z Amelką...
Ekstra niusa którego mu sprzedałam przyjął o dziwo ze stoickim spokojem.Z kolegą odprowadzili auto do warsztatu.Na szczęście czyszczenie nie było drogie 300 zł...ale sumienie...moje w rozsypce...No i moja wewnętrzną wartośc którą podbudował pan z czarnego samochodu,padła na twarz w oka mgnieniu.Łeb pękał od ciśnienia które skoczyło nader wysoko...myślałam,że eksploduje.No i ten wstyd...ech!Głupia baba.
Na szczęście wieczór okazał się kojący.Zabrałam Gabrysię i poszłyśmy do sąsiadki...dzieciaki się bawiły a my obaliłyśmy butelkę czerwonego winka własnej roboty.Z Amelajdą został natomiast łaskawy mąż...



Moja piękna młodsza



Czarno białe




czwartek, 11 października 2012

Uzębienie

Wygląda tak...
jedynki-4
dwójki-3
trójki-1
czwórki-4

Sen-nie dla wszystkich

Ostatnio nam nie sprzyja-wszystkim...i o ile Amelkę potrafię zrozumiec to dlaczego się budzi czterolatek?Nie wiem...Do trzeciego roku Gabrysia spała różnie.Potem było ok,długi czas się w ogóle nie budziła,gdy Amelcia przyszła na świat.Teraz jej  się za to cofnęło,o co chodzi?
Budzi się notorycznie prawie każdej nocy...boi się?Twierdzi że tak,ciemności...świecimy małą lampkę ledową i nic nie pomaga.Jak jej pomóc,nie wiem,ale staje się to dobijające,przyznam.
Wiem,że to minie ale na obecny stan wykańcza mnie...
Młodszej idą trójki...ryczy,i oderwac od cyca się nie chcę.A tamta też beczy...na zmianę.
Boże jakie to straszne uczucie kłaśc się do łóżka z tak wielką potrzebą snu,i z równocześnie wielką świadomością że gówno z tego będzie...za przeproszeniem...
W dzień nie masz człowieku spokoju,w nocy również.Jak tu utrzymac się w pionie...jak się cieszyc...uśmiechac...no jak???

niedziela, 7 października 2012

Dno goni dno

wekend koszmarny...padam...Małżonek wyjechał rano w sobotę do Torunia na żużel...ja zostałam sama i z zazdrości nabuzowana chodziłam przez cały dzień...
dlaczego on może,a ja nie?Uwiązana na dośc krótkiej smyczy do bachorków-potworków...nic mi nie wolno....
Wyc mi się chciało i wyłam.Wiem nie pedagodiczne-bo przy dzieciach...ale już nie mogłam.Wszystko we mnie pękło...i uszło...a że nie mogę wyjśc,czy nawet się schowac bo i tak mnie znajdą...wyłam przy nich...
Jestem znudzona,jestem zmęczona...i wredna...
Dziś niedziela,małżonek struty-wiadomo,podróż,piwo...zrobiło z nigo wór...dogorywa.A ja...mnie się nie należy...
Czuje że sobie nie radzę...Ratunku!!!

piątek, 5 października 2012

Ogólnikowo

Wpadam raz na jakiś czas by cóś skrobnąc ku pamięci.Chciałabym częściej ale jakoś ze względów czasowych lub zmęczenia materiału jest to niemożliwe...
Co u nas?
Grunt wszyscy zdrowi.Choc w przedszkolu szaleje angina.Moja starsza latorośl dzielnie się trzyma.Na domiar anginy Pani dziś wywiesiła informacje,że również wszawica się pojawiła...i automatycznie wszystko zaczęło mnie swędziec...
No cóż,mając dzieci wszystkiego można się spodziewac,w wieku 32 lat przeszłam wiatrówkę to i wszy też mogę...Ale tak na serio oby nas minęło to paskudztwo...

Dziecię starsze maszeruje do przedszkola choc czasem nie chętnie,z racji oferowanych zajęc dodatkowych Gabrysiowa uczęstrza do:
klubu małego artysty-zajęcia teatralno-muizyczno-taneczne...
na język angielski
tańce-początkowo nie zapisana...wymusiła,no jakże chodzic chce...
W zabawie ogólna zgoda z siostrą...można powiedziec nie jest źle.
Bajki zaczęła oglądac,o dziwo-dotychczas mało ją interesował telewizor...potrafi usiąśc przy laptopie  i wczuc sie w akcje...z słuchawkami na uszach by mały wyjec nie zakłucał oglądania.
Faza ludzikowa trwa.Domek...ludki pleymobill-ukochane.Gada...ustawia...odgrywa scenki rodzajowe.Bajki na dobranoc-czytane rzecz jasne-mus.

Młodsze dziecię kumate nader bardzo.Tańczy,śpiewa-po swojemu,naśladuje...rozrzuca z upodobaniem wszystko co jej wpadnie w łapki...wszędzie...
gryzie,szczypie-mnie.Nadal na cycu.Czego mam już powoli dosyc.Śpi nie najlepiej,ale moje dzieci chyba mają tak we krwi.Ząbkuje...wyje...Uwielbia huśtanie na huśtawce,zjeżdżalnie i dzieci...bardzo kontaktowa i towarzyska.

Remont.Trwa i trwac będzie zapewne długo.Obecnie od dziś Panowie od eletryki weszli...wiercą,drążą...w ścianach przeprowadzając sto tysięcy kabli i kabelków...