Ostatnie dni upływają jakoś dziwnie.Mam poczucie jakiegoś zawieszenia,oczekiwania na"coś"...strach miesza się z zaciekawieniem...ze smutkiem i radością...
Rano w głowię jedno-damy radę!
Im bliżej wieczora myśli odchodzą w zupełnie inną stronę,w oczach pojawia się panika i stres.Czuje się jak przed drugim porodem...A to przecież tylko praca.
Mieszane mam uczucia.Jakoś sobie tego wszystkiego nie wyobrażam.Patrzę na te moje dzieciaki późnym wieczorem,gdy już śpią,a miny mają takie słodkie i myślę sobie...wyrodna matko!Chcesz je zostawic...i iśc do roboty...w nocy...a jak się obudzą jak będą płakac...jak...itp.itd....W głowie sto tysięcy scenariuszy...
Rano wstaje i myślę.No Halo!przecież zostają z ojcem nie z obcym...dwie noce w tygodniu no może trzy...na dole babcia...ale wiadomo...martwię się...bo to jednak duża zmiana.
CV złożone... a może mnie nie przyjmą....
Rano w głowię jedno-damy radę!
Im bliżej wieczora myśli odchodzą w zupełnie inną stronę,w oczach pojawia się panika i stres.Czuje się jak przed drugim porodem...A to przecież tylko praca.
Mieszane mam uczucia.Jakoś sobie tego wszystkiego nie wyobrażam.Patrzę na te moje dzieciaki późnym wieczorem,gdy już śpią,a miny mają takie słodkie i myślę sobie...wyrodna matko!Chcesz je zostawic...i iśc do roboty...w nocy...a jak się obudzą jak będą płakac...jak...itp.itd....W głowie sto tysięcy scenariuszy...
Rano wstaje i myślę.No Halo!przecież zostają z ojcem nie z obcym...dwie noce w tygodniu no może trzy...na dole babcia...ale wiadomo...martwię się...bo to jednak duża zmiana.
CV złożone... a może mnie nie przyjmą....
Kurczę.... ja się bardziej martwię, jak Ty wytrzymasz następny dzień po nieprzespanej nocy, po 10 godzinach pracy... Kobieto! Tego nie można określić mianem "wyrodna"...
OdpowiedzUsuńAle że dasz radę, to akurat wierzę.... :-)
Ja jestem za :). Praca to taka psychiczna odskocznia od domu i dzieci. Ja w pracy lekko nie mam, chodze na 5.30 żeby jak najszybciej być w domu, tj. po 13.30, stres i nerwy, i kierownictwo różne, ale ładuje się tam i do domu wracam pełna chęci i spokoju. Tyle, że ok 20.00 padam na twarz i marze by dziecko juz spało ;).
OdpowiedzUsuńTylko te nocki. Przed ciążą tak pracowałam. Pierwsza była ok, druga tez jakoś szła, ale na trzecią się zmuszałam. Pamiętam jak ok 5 nad ranem trzęsło mnie jak na kacu. Z kolezanką ratowałyśmy się miętą. Była to praca w laboratorium chemicznym więc ciężka i niebezpieczna. Po wychowawczym bałam się tego bardzo. Miałam wrócić do nocnego systemu od 4 lat Julka. Na szczęście w marcu tego roku znieśli nam nocki. :)Hip hip...
Trzymam mocno kciuki!!! Zmiany zawsze są dobre.
Aha! Ja ciagnęłam pieć nocy z rzędu, więc Twoje trzy wychodzą na plus :). Trzeba spróbować.
Dzięki.Kurcze...będę wyjechana to wiem,ale chcę się zaczepic bo w styczniu tworzą nowe stanowiska pracy,i właśnie teraz jest nabór-na okres próbny.Najlepsi zostają.Wolałabym na dniówki wiadomo,ale z Amelusią nie ma mi kto zostac.Jak Melcia mójdzie do przedszkola to będę starała się przejśc na dniówki...zobaczymy.Jak nie dam rady to się zwolnię i tyle.:)
OdpowiedzUsuń