niedziela, 26 sierpnia 2012

Od trzech dni

Amelajda zaczęła się puszczac...:)jakby to nie zabrzmiało faktem się stało.Rzecz jasna w sensie samodzielnego chodzenia bez pomocy czegokolwiek i kogokolwiek...drepta...coraz dłuższe dystanse,a ja nie mogę się na patrzec.Widok uroczy.Takie małe nieporadne kroczki,na chwiejnych jeszcze nóżkach.Często ląduje na pupie ale wcale się nie zraża,wstaje i dalej drepcze.
Co więcej wspina się wszędzie na wszystko,wysoko zadziera nogę i heja!Umie wejśc na schody,łóżko Gabrysiowej,fortel,krzesła,a nawet stoły przy odpowiednich wiatrach:)Nie można jej spuscic z oczu nawet na chwile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz