wtorek, 13 listopada 2012

Nieprzystosowana

do życia.To ja.Naprawdę.Co raz częściej dochodzę do takiego wniosku.Nie radzę sobie emocjonalnie z ciężarem życia...sprawy dla niektórych błache dla mnie urastają do rangi problemu i nieszczęścia.Mam poczucie winy wobec dziewczyn,że nie jestem dla nich taką mamą...jaką powinny miec i jaką ja bym chciał byc...nie umiem...wrzeszczę,wymagam...jestem nerwowa,często zmęczona i smutna...
Dołują mnie niektóre blogi...gdzie non stop jest pięknie i sielankowo...gdzie nikt się nie skarży nikt nie narzeka...opisując życie..i swoje relacje...zwłaszcza z najmołodszymi domownikami i w ogóle z ludźmi.Sztuczne...dla mnie,może na pokaz...a może to u mnie jest nienormalnie...poniekąd na pewno...zazdroszczę tym którzy maja spokój wewnętrzny i potrafią cieszyc się z życia...dzieci...
Nie rozumiem siebie-i we mnie tkwi cały problem.Potrzebuje pomocy.Psychologa?

Dziś po nocce wracam.Godz.5.15.A tu co mnie zastało?Aria na dwa głosy.Starszczka od 1.00 nie śpi bo jej się nie chce...a młodsza od 4.00 lata po pokoju.Oddelegowałam małżonka do łóżka starszej,a sama jeszcze w ubraniu położyłam się z nimi dwiema,jedną przytuliłam drugiej dałam rączkę i zasnęłyśmy.
Z tego powodu Starszaczka nie poszła do przedszkola bo spała do 9.00 a ja nie miałam sumienia jej budzic...Natomiast młodsza co by gorsza nie była dziś zastrajkowała i na drzemke południową nie poszła...starałam się 40 minut...po czym stwerdziłam...a lataj mały łobuzie bo to nie ma sensu.
Zapytałam -Melusia,idziesz spac?Ne-odpowiedziała...i koniec.

W pracy ciężko.Ale muszę dac radę.Trzy miesiące.Potem zawsze będę miała szanse powrotu i to na dniówki gdy Melka pójdzie do przedszkola.Godziny ok bo od 7.00 do 14.00,płaca dobra,socjalny...wczasy pod gruszą,13-stki i inne przywileje.Jednak to państwówka.Dlatego tak mi zależy i nie poddaje się...choc bliska jestem załamania.

Z drugiej zaś strony czasem sie zastanawiam co gorsze...praca czy dom?

14 komentarzy:

  1. Ech.....uwierz mi, że to lukierkowe życie na innych blogach to tylko pozór. W sumie ja nie raz też łapię się na tym, że piszę o pozytywach,chyba przez to, że te złe rzeczy wolę odrzucić daleko od siebie i o nich nie myśleć. Nie jesteś złą matką, jesteś zmęczoną matką, która nie ma czasu dla siebie. Uwierz mi, mało która kobieta dźwiga tyle co ty....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapewne tak jest jak piszesz...poza tym może i w tym tkwi metoda nie zadręczania się rzeczami które nas przygnębiają,a podkreślaniem i wypychaniem tych dobrych...ja też tak czasem robiłam...teraz mam gorszy moment,i przyszedł czas narzekania.
      dziękuje za słowa otuchy:)

      Usuń
  2. Rany boskie,że tak sobie rzeknę.Przeczytałam i mogłabym się podpisać pod tym rękoma,nogami i nie wiem czym tam jeszcze.Mam identycznie.Nie daję rady w życiu.Przerosły mnie problemy,sytuacja finansowa,kłopoty w związku.Wyżywam się na małej.Też Meli - jak u Ciebie.Tzn.nie to ,że się wyżywam ,że ją tłuke czy coś.Ale i się wydre i wyjde jak czegoś chce.Nie mam siły na zabawy.
    Od dzisiaj poszłam do pracy.Do żłobka.Też chcę się zaczepić na dłużej bo tak samo jak u Ciebie, jest to praca państwowa więc i cała ta reszta też.Zawsze to jakiś grosz wpadnie do domowego budżetu.No i ja odsapnę od domu.
    Zaczynam wmawiać sobie,że te złe momenty w życiu kiedyś miną.Że każdy ma w życiu jakiś zakręt ale ważne żeby z niego nie wypaść.Za jakiś czas się przecież musi wszystko ułożyć.
    U Was też pewnie tak będzie.Rodzinka przywyknie do takiego trybu i będzie ok.
    Chyba potrzeba czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak mnie twoje słowa podniosły na duchu.Człowiek zatyrany...zagoniony i stłamszony jest tak zahukany,że na prawdę nie wierzy w to,że ktoś może miec podobnie...ciężko jest.Oczywiście rozchodzi się o pieniądze.Nie jest łatwo pogodzic prace,dom,dzieci...nie łatwo jest walczyc ze zmęczeniem,z opadającymi powiekami...czasami ledwo trzymam się pionu.A dzieci wymagają...Szkoda mi ich...ale takie mamy realia,takie państwo...taka polityka prorodzinna...do dupy...
      Ja też wierzę,że się wszystko jakoś ułoży,i wiem że kiedyś to minie tylko przeraża mnie fakt że dzieci rosną teraz mnie potrzebują najbardziej.Kiedyś gdy to minie-one może już będą na tyle samodzielne i dorosłe,że będą miały mnie gdzieś...

      Usuń
  3. nieprzystosowana? powiedziałabym raczej przemęczona.
    chyba każdy ma gorsze okresy w swoim życiu, a zwłaszcza kiedy pojawiają się dzieciaki i masz miliony innych obowiązków, przestajesz mieć czas dla siebie i to zazwyczaj nie wychodzi na dobre. jakby nie patrzeć każdy potrzebuje oddechu, a Ty jesteś zawsze na 100%. ja dopiero odpoczęłam psychicznie jak obie poszły do przedszkola i mogłam odzyskać część siebie. ostatnio jak przez "chwilę dłużej" obie były w domu miałam deja vu i poczułam znowu ten stres.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co gorsze praca czy dom?
    Praca dobra a dom jeszcze bardziej!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś w tym jest,ale na dzień dzisieszy nie jest to takie proste:)

      Usuń
  5. Rozumiem. Strasznie współczuję. Nie jesteś złą mamą, jesteś wystarczająco dobrą, bardzo przemęczoną mamą. Jesteś dzielna bo się nie poddajesz. Radzisz sobie. Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. ech,Tobie też nie jest lekko.Dajesz radę jak cholera:)Również podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  7. nie czytaj takich blogów, czytaj mój hahaha;)
    Psycholog-nie zaszkodzi. Żeby poradzić sobie nad emocjami. Ja miewam etapy kiedy to w ogóle nad sobą nie panuję. Jest mi ciężko, źle, nie potrafię z tego wyjść,mnie tez przerasta ta odpowiedzialność. I nie jestem aż tak przemęczona. Mam inne oczekiwania, chcę żeby było tak jak ja chcę. Musimy nad sobą popracować. Ja od kilku lat zbieram się do psychologa, ale zawsze gdy mam zamiar iść to mój stan się stabilizuje i stwierrdzam , że to nie ma sensu;PPP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oki:)Głupio napisac,że to pocieszające bo źle nikomu nie życzę...jednak ogromnym psychicznym wsparciem jest fakt,że nie jestem jedyna w takiej sytuacji...dokładnie mam tak samo jak piszesz...też mnie przerasta odpowiedzialnośc...i nie umiem sobie poradzic z emocjami jestem z natury wrażliwcem i to jest dodatkowy minus:/

      Usuń
  8. Zajrzałam i już nie zamierzam odchodzić.
    Jakbym o sobie czytała, o sobie sprzed kilku miesięcy. Też mam dwie córeczki, dokładnie w tym samym wielu :-) Od marca wróciłam do pracy i przestałam ogarniać cokolwiek. Moje nerwy odbijały się oczywiście na dzieciach, a z natury jestem mega wrażliwa, a do tego choleryk - biedne te moje dzieci. Czasami aż chciało mi się płakać z bezsilności, zmęczenia i niewyspania. Gdzie kreatywne zabawy i mądre rozmowy? Czułam się koszmarnie. Los zdecydował za mnie, tak bardzo się rozchorowałam, że nie było wyjścia i od 1,5 miesiąca jestem w domu, wciąż niestety na zwolnieniu i jeszcze daleko do dobrego zdrowia, ale w domu, z dziewczynkami. Wiesz że od tego czasu Starsza przesypia noce? Nie budzi się z płaczem, urządza coraz mniej histerii....Chciałam iść na urlop wychowawczy, ale moja kasa bardzo jest nam potrzebna, ale teraz już nie mam wątpliwości. Dopóki Młodsza nie pójdzie do przedszkola zostaję w domu...
    Choć często w pracy odpoczywałam od dzieci, cieszyłam się, że nie ma mnie w domu, wieczorami nie mogłam się doczekać 19, czyli czasu kąpieli...ale to chyba normalne, inaczej - zrozumiałe. Jesteśmy tylko ludźmi :-)
    Nie martw się i nie zadręczaj....To nikomu nie służy...
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam:)Nie jest lekko...a wszystko rozbija się o kasę.Nasze państwo w dupie ma politykę prorodzinną.I wszystko się odbija na najmłodszych.Muszę podołac.U mnie to 3 nocki w tygodniu.Resztę czasu mam dla rodziny...tylko że człowiek padaczkę zalicza...ale taki mus.:)

      Usuń