niedziela, 30 września 2012

dół

załapałam...
psychicznie nie wyrabiam już...Mam wrażenie,że się kręcę w kółko i nader powtarzam,ale tkwię w martwym punkcie lubo chodzę dookoła i nie jest mi z tym dobrze.
Brak chwili dla siebie.Padam na twarz...bo noce przerąbanie-nieprzespane...jak cień chodzę,wykonuje czynności mechanicznie i spełniam zachciewanki najmłodszych...żygam wręcz tym swoim życiem i potrzebuje odmiany...pracy...wyjścia do ludzi...
Ponad to obarczona jestem problemami rodzinnymi,które ostatnio naszą rodzinę dopadły...jak ksiądz na spowiedzi wysłuchuje zwierzeń i żalów teściowej...zamartwiającą się o szwagierkę i szwagra...bo mają jakieś poważne kłopoty...a któż ich nie ma...?Ale rzeczywiście z dnia na dzień informacje i sytuacja jest coraz gorsza...i też im współczuje...
Dzieciaki w miarę...nawet nie dokuczają zbytnio...ogólnie powinnam się cieszyc bo przecież wszyscy zdrowi,budowa do przodu...zero kredytów,zero długów...super a jednak jest mi źle...Jesienna deprecha?czy cóś...

2 komentarze:

  1. Tak bywa :( Niby wszystko ok i czego się czepiać, ale dobrze nie jest :( Współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę,że czas na nasze kolejne babskie...mi też by się przydało-naprawdę...dajcie znać dziewuszki:)

    OdpowiedzUsuń