czwartek, 6 września 2012

Open sezon

czyli chorobowo...sezon otwarty...Gile,gile....i jeszcze raz gile...Po trzech dniach chodzenia do przedszkola.Bijemy jakiś rekord.
Starszaczka w domu.Czekam na rozwój wydarzeń.A w głowie moja wyobraźnia już przesuwa obrazy chorobowej masakry całej rodziny...
Już włosy z głowy rwę,a w żołądku przewraca mi się wszystko...bo co chwile....mamooooooo!!!No jasna dupa...jakbym była pieprzonym robotem...Jak tylko chcę usiąsc do komputera bądź zając się sobą,w starszej siostrze zapalała się czerwona lampka.Uwaga matka chce odpocząc...a dlaczego?i z jakiej racji...Stosy życzeń i zachciewajek sypie jak z rękawa...
Mamo kanapkę,mamo zaśpiewaj,zatańczymy,mamo potańcz...mamo...ja chce oglądac zdjęcia...piciu...przynieś...daj...mamo!!!W tej chcwili jak małpa łazi po łóżeczku Amelajdy,wspina się,wchodzi i schodzi...Amelajda z kolei umila czas,ciągłym pojękiwaniem...przerywanym wieszaniem się na moich nogach...
Cisza na wagę złota.Boże!Jak ja kocham cisze....
Czasami stwierdzam,że się nie nadaje na matkę...

1 komentarz: