piątek, 6 lipca 2012

Wakacje

upał...pot z czoła kapie.Na poddaszu patelnia.dwa wiatraki nie dają rade.30 stopni w domu.
Ale i tak kocham,słońce,owoce...nowalijki.
Gabrysia chodzi do przedszkola.Jeszcze w lipcu postanowiliśmy,że tak będzie lepiej.Głównie ze względu na remont.A ten pomału posuwa się do przodu.Już widac efekty.Obecnie jesteśmy na etapie kładzenia wieźby.Dachówka już zamówiona.Kasa płynie jak rwąca rzeka...Ciężko wytrzymac z teściową.Ma teraz pole do popisu.Wtrąca się wszędzie,lata...klepie głupoty...a mnie ciśnienie co dzień rośnie...Czasami mam wszystkiego dośc.Poza tym te dobre rady wszystkich dookoła...osłabiają mnie...denerwują...
Remont w domu i remont paszczy.Poszłam w końcu do dentysty...Ciąża zrobiła swoje.Jeden ząb do usunięcia.Wyrwałam i zaczął się koszmar.Zrobił mi się suchodół zębowy...Tzn.nie wytworzył się prawidłowy skrzep...Ból niesamowity.Dziennie po 8 panadoli łykałam...kontrola u dentysty i łyżeczkowanie.Nikomu tego nie życzę.Ale pomogło.Teraz jest lepiej choc minęły dwa tygodnie a wciąż mnie boli.
Mam nadzieje,że w sierpniu wyjedziemy gdzieś choc na chwile...marzę o odpoczynku,choc z dziecmi to mało prawdopodobne...ale zmienic klimat...nabrac dystansu.To mi jest potrzebne.
Jak na razie to okupujemy basen sąsiadów.W te upały to jedyny ratunek...
Smutno mi jakoś w te wakacje...

 lukarna..

Basen u sąsiadów





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz