środa, 6 czerwca 2012

Urodziny





4 lata skończone.Rano 7.20 patrzyłam na zegarek...i wspomnienia temtego czasu wróciły...

W przedszkolu tydzień"dnia dziecka"wciąż trwa stąd przebranie...na zabawę.

Przyjęcia urodzinowego Gabrysia absolutnie nie chciała.
Tortu też nie ale zrobiłam...własnoręcznie,tak na wszelki wypadek,gdyby jej się odwidziało...i dobrze,bo o tort zapytała...i nawet chciała zobaczyc....
Dmuchania świeczki kategorycznie odmówiła.Za to z pokorą i w spokoju wysłuchała składanych życzeń i odśpiewanego"sto lat"przez rodzinę.

Chyba będę się powtarzac.Jak ten czas szybko leci...
Jest już taka duża...samodzielna...
Tęsknie czasem za dawnymi czasami...za nią taką malutką...ciągle szukającą mnie.Wyciągającą małe tłuściutkie łapki...usypiającą na moich rękach.
Teraz jest już pannicą...nie zawsze grzeczną,trochę kapryśną,mającą swoje zdanie i swoje za pazurkami...
Ale moją-naszą...kochaną najbardziej na świecie.

Cokolwiek zrobisz...cokolwiek powiesz...zawsze będziesz naszym cudem...Sto lat córeczko!

ps.Amelcia z wielkim guzem między oczami...




2 komentarze: