Pizza razy 4-wyśmienita,na nowych blachach.Mniam.Sobota udana i początkowo spokojna...Popołudniu się wszystko zmieniło gdy najmłodszy egzemplarz robił się coraz to cieplejszy.O godzinie 18.30 temperatura 38.4,gile...i nasilony kaszel z płaczem.Nie zastanawiając sie długo wsiadłam w auto i ruszyłam na nocny dyżur do przychodni.Diagnoza-ząbkowanie.Nie wiem czy się cieszyc...czy smucic.Bo oczywiście z ulgą przyjęłam,że kolejny antybiotyk nie będzie konieczny ale i z przerażeniem widzę to dalsze wyrzynanie się kolejnych 16 zębów.Auc!!!
Noc...Przy piersi non stop...kręgosłup mi pęka,oczy same się zamykają...
Anastazja też,po nas wylądowała na dyżurze...wiatrówka...się okazało.
Więc i też wypatruje u starszaczki,gdyż większośc wczorajszego dnia dziewczyny spędziły razem...Miła perspektywa nadchodzących dni i długiego majowego wekendu.
Nawet mi się nie ważcie chorować ,bo widzimy się w piątek...:)
OdpowiedzUsuń